„Strzeżcie się uczonych w Piśmie.
Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach,
lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła
w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach”.
Dlaczego Jezus jest tak surowy wobec tych skłonności, które bardziej są śmieszne niż złe? Odpowiedzią jest cała Ewangelia: Jezus jest prawdą, a próżność prowadzi nas do pozoru życia. „Zastanawiałam się kiedyś – pisze św. Teresa z Avili – dlaczego nasz Pan tak bardzo ceni pokorę. Pomyślałam, że jest tak dlatego, iż Bóg jest najwyższą prawdą, a pokora jest niczym innym, jak chodzeniem w prawdzie”. A zatem pokora jest piękna? Z pewnością. Ale my jej nie lubimy! Nie lubimy fałszywej pokory. Ona jest brzydka. Właśnie z powodu tego nadużycia, w dzisiejszej epoce brutalnej szczerości pokora zaczęła budzić niechęć. Zarzuca się jej skrzywienie postawy i obłudny ton. Kto z nas nie czuł się rozdrażniony, słysząc opinie wygłaszane „moim skromnym zdaniem”, które bynajmniej nie jest skromne?
Jak zatem zareagować wobec Jezusa, który mówi nam, że pokora jest właśnie Jego prawdziwym znakiem rozpoznawczym: „Jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29). Do jakiej skromności – z pewnością bardzo czystej i pięknej – zachęca nas Jezus? Do skromności, która wypływa z samej głębi naszego serca, a która nie jest tą grą pozorów, o której Gandhi mówił: „Uprawiać pokorę, to uprawiać obłudę”. Jezus, przestrzegając nas przed próżnością, zwraca także uwagę, abyśmy wystrzegali się obłudy. Nie chodzi o to, żeby udawać skromnego, ale żeby być skromnym.
Osiągnąć to można jedynie trwając przed nieskończonością Boga. Najpiękniejszy poryw naszej pokory wyśpiewujemy w niedzielnym Gloria: „Dziękujemy Ci za Twoją niezmierzoną chwałę, jesteśmy szczęśliwi, ponieważ jesteś wielki”.