Ileż to razy, by trochę odpocząć, powracamy do miejsc dobrze nam znanych, w których byliśmy już niejeden raz. I choć znamy każdą ścieżynę i każdy kamień, przy każdym powrocie wciąż na nowo przeżywamy tę samą radość. Czujemy się nieomal świątecznie, bo wiemy, że wszystko zdaje się czekać na nas i jest tylko po to, by radować serce.
Każde święto religijne jest czasem powrotu do jakiegoś podstawowego doświadczenia związanego z wiarą. Mimo, iż niejeden raz przeżywaliśmy Wielkanoc, siadaliśmy do świątecznego śniadania, jedliśmy te same potrawy – wciąż na nowo przeżywamy taką radość, która wydaje się radością pierwszego spotkania.
Doświadczenia apostołów, którzy szykują łodzie nad Morzem Tyberiadzkim, są bardzo podobne. Wiele razy wypływali na połów razem z Jezusem. Wiele razy karmili się chlebem i rybami, które On im dawał. I choć dobrze pamiętają radość tamtych wspólnych spotkań i głębokie przeżycia dni spędzonych z Mistrzem, cieszą się tą chwilą przy ognisku, jakby to wszystko działo się po raz pierwszy: „Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę”.
Za tymi prostymi gestami, które nie potrzebują ani słów, ani jakiegokolwiek tłumaczenia, kryją się dni, miesiące i lata, które stworzyły między Jezusem i Jego uczniami silną i głęboką więź, która przekracza granice codzienności. Za prostymi gestami, które każdy z uczniów z łatwością mógł rozpoznać i zrozumieć, kryje się tajemnica osobistego spotkania z Chrystusem: wezwanie, słuchanie słowa Bożego, przemiana życia i wreszcie radość, bo „Pan prawdziwie zmartwychwstał”!
Niech każda Ewangelia o zmartwychwstaniu będzie dla nas zachętą, by powracać do słów, gestów i wydarzeń, które przybliżały nas do Jezusa i pogłębiały naszą wiarę.