„Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim?”
Uczony w prawie, pytając Pana Jezusa o to, jak osiągnąć życie wieczne, dobrze wie, że trzeba zachować przykazanie miłości Boga i bliźniego. Chcąc zapewne usprawiedliwić siebie, zadaje kolejne pytanie, które być może rodzi się także w naszych sercach: „A kto jest moim bliźnim? Czy moi krewni? Rodacy? Ci, którzy wyznają tę samą religię? Jaka jest reguła, by powiedzieć: to jest mój bliźni?” Wyjaśniając tę kwestię, Pan Jezus opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Oto obok człowieka, pobitego, obrabowanego, pozostawionego bez pomocy, przechodzą: kapłan, lewita, Samarytanin. Pierwsi dwaj obojętnie mijają umierającego. Uczęszczają do świątyni, znają przykazania, ale ich serca są zamknięte, zimne. Nie pamiętają, że lekceważenie człowieka, ludzkiego cierpienia jest lekceważeniem Boga! Samarytanin – cudzoziemiec, uważany za wroga i nieczystego, widząc rannego okazuje mu współczucie i miłosierdzie: opatruje jego rany, zawozi do gospody, pielęgnuje, zapewnia mu opiekę. Kto więc jest bliźnim? Ten, który okazał miłosierdzie. W perspektywie myśli o życiu wiecznym, Pan Jezus powtarza każdemu z nas to, co powiedział uczonemu w Prawie: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10, 37). Spotykając ludzi, którzy cierpią z powodu głodu, braku środków do życia, przemocy, niesprawiedliwości nie możemy pozostawać jedynie widzami, przechodzić wobec nich obojętnie. Ich sytuacja jest dla nas wyzwaniem.
Papież Franciszek