„Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele,
a potrzeba mało albo tylko jednego.
Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Czym jest to jedno, czego potrzebujemy? Nade wszystko trzeba zrozumieć, że nie chodzi tutaj o przeciwstawienie dwóch postaw: słuchania Słowa Pana, kontemplacji, oraz konkretnej posługi bliźniemu. Nie są to dwie postawy względem siebie przeciwstawne, ale przeciwnie, są to dwa aspekty, obydwa istotne dla naszego życia chrześcijańskiego. Aspekty, których nigdy nie należy od siebie oddzielać, lecz przeżywać je w głębokiej jedności i harmonii. Dlaczego więc Marta otrzymuje napomnienie Jezusa, jakkolwiek łagodne? Ponieważ uważała za istotne jedynie to, co sama czyniła, to znaczy była zbyt pochłonięta i zatroskana sprawami, które trzeba było „zrobić”. W chrześcijaninie dzieła posługi i miłosierdzia nigdy nie są oderwane od zasadniczego źródła wszystkich naszych działań: to znaczy słuchania Słowa Pana, przebywania, tak jak Maria u stóp Jezusa, w postawie ucznia.
Dlatego Pan Jezus napomina Martę. Także w naszym życiu chrześcijańskim modlitwa i działanie niech będą zawsze głęboko zjednoczone. Modlitwa, która nie prowadzi do konkretnych działań wobec brata ubogiego, chorego, potrzebującego pomocy jest modlitwą jałową i niepełną. Ale jednocześnie, kiedy w posłudze kościelnej większą wagę przypisujemy do rzeczy, działań, struktur, a zapominamy o centralnym miejscu Chrystusa, nie zostawiamy czasu na dialog z Nim w modlitwie, to grozi nam służenie samym sobie, a nie Bogu obecnemu w potrzebującym bracie. Św. Benedykt streszczał styl życia, jaki wskazywał swoim mnichom w dwóch słowach: „ora et labora” – „módl się i pracuj”. To z kontemplacji, z relacji mocnej przyjaźni z Panem, rodzi się w nas zdolność do życia i niesienia miłości Boga, Jego miłosierdzia.
Papież Franciszek