W naszej diecezji coraz bardziej borykamy się z brakiem dostatecznej liczby kapłanów. Coraz trudniej zapewnić należytą duszpasterską opiekę we wszystkich parafialnych wspólnotach. Bywają też sytuacje, wobec których kapłani czują się zupełnie bezradni. Odpowiedzialność jest ogromna, a jesteśmy tylko ludźmi; owszem, ludźmi dobrej woli i zatroskanymi o Wasze zbawienie, ale jednak słabymi.
Dlatego słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii musimy brać sobie mocno do serca; są dla nas wielką przestrogą: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, mówi Pan Jezus, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9, 42). Nie ulega wątpliwości, że zwłaszcza my, pasterze, nie możemy dawać zgorszenia i złego przykładu, i nie może nas dziwić wyraźnie podniesiona miara w ocenie naszego życia i postępowania. Wystarczy wspomnieć te słowa Jezusa: „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48). Przecież Bóg dał nam wyjątkowo dużo. Uzdolnił nas i zobowiązał do reprezentowania Chrystusa i Kościoła, do służby zbawieniu. Dlatego, byśmy sprostali zadaniu prowadzenia Was Bożymi drogami, lecz nie po swojemu, ale tak, jak Bóg chce, i byśmy nie byli dla Was zgorszeniem, lecz świadectwem żywej i dojrzałej wiary pociągali Was do Boga, potrzebujemy – każdy z nas i wszyscy bez wyjątku – wiele modlitwy, ciągle więcej i więcej. Trzeba bowiem, by wszyscy kapłani zostali objęci darem modlitwy, ponieważ – jak mawiał św. Jan Maria Vianney – „nie ma złych kapłanów, są tylko tacy, za których ludzie się nie modlą”. Stąd wielka moja prośba: Siostry i Bracia, módlcie się wiele, zwłaszcza o świętość kapłańskiego życia i posługiwania, i w tej modlitwie nie ustawajcie!