„Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.

Słowa Chrystusa do ludzi Mu współczesnych wprost sugerują, że koniec świata jest już bardzo bliski. Dlaczego więc minęło prawie 2000 lat, a świat, mimo wielkich problemów i niesprawiedliwości, wciąż trwa? Z jednej strony, można to rozumieć jako olbrzymi kredyt zaufania do nas ludzi. Bóg przez tak długi czas okazuje Swoje miłosierdzie, bo Jego miłość widzi w nas przede wszystkim ukochane dzieci, a dopiero później grzeszników. Z drugiej strony, Bóg stawia nas przez to Słowo w niepewności o jutro. Dziś jest pewne – a jutro? Nie chce, abyśmy odwlekali w czasie ważne decyzje i zrozumieli, że problemy wymagają szybkiego rozwiązania, a grzechy natychmiastowego nawrócenia.

Warto sięgnąć do encykliki Laudato Si. Papież Franciszek pisze w niej: „Ludzie zdają się już nie wierzyć w szczęśliwą przyszłość, nie ufają ślepo w lepsze jutro, widząc obecny stan świata i aktualne możliwości techniki. Zdają sobie sprawę z tego, że postęp nauki i techniki nie jest równoznaczny z postępem ludzkości i historii, a można dostrzec, że istnieją inne podstawowe drogi ku szczęśliwej przyszłości. Niemniej jednak, nie możemy sobie wyobrazić rezygnacji z możliwości, jakie oferuje technologia. Ludzkość znacząco się zmieniła, a nieustanny pęd za nowością uświęca pewną ulotność, która nas pociąga w jednym kierunku, ku powierzchowności. Trudno nam się zatrzymać, aby odzyskać głębię życia”.
W ostatnim zdaniu odnajdźmy ukryte zaproszenie do tego, by zatrzymać się, aby odzyskać głębię życia, głębie danego nam „dzisiaj”.